– Co jest dla nas najważniejsze? Najważniejsze są jakość i smak. I atmosfera. To dla atmosfery i wyjątkowego przeżycia kulinarnego odwiedzają nas goście – mówią Marta i Mariusz Pieterwas, właściciele restauracji Pieterwas Krew i Woda w Gdyni.
– Przez trzy lat konsekwentnie budowaliśmy rozpoznawalność marki naszej restauracji nie tylko w Trójmieście, ale też na rynku ogólnopolskim. Z sukcesem, bo zarówno nazwa restauracji, nasze nazwisko, jak również filozofia restauracji, są znane w wielu miejscach w Polsce. Pod koniec kwietnia 2018 roku zostaliśmy wyróżnieni Złotym Widelcem w plebiscycie „Warszawa na widelcu”. To tym ciekawsze wyróżnienie, że przez sześć ostatnich edycji w konkursie udział brały tylko warszawskie restauracje – opowiada Marta Pieterwas.
Ta nagroda to jednocześnie dowód na to, że restauracja małżeństwa Pieterwas doceniana jest już w całym kraju.
– W tym roku skupiamy się na Gdyni. Częściej będzie nas można spotkać w restauracji. Goście zresztą uwielbiają, gdy Mariusz dla nich gotuje. Tego oczekują, jest to jeden z elementów, dla którego nas odwiedzają. Karmimy gości tylko tym, co sami byśmy zjedli. Traktujemy ich tak, jakbyśmy gościli ich w domu. Dużą uwagę przywiązujemy do profesjonalnego, lecz nieformalnego serwisu. Wierzymy, że dobra energia wypływa na salę z nas i z naszych wewnętrznych relacji – wtedy goście dobrze się czują i też oddają nam dobrą energię. Tak się wzajemnie nakręcamy – podkreśla właścicielka.
Wysoka jakoś produktów, prostota przygotowania i smak – to elementy, które wyróżniają gdyńską restaurację. Menu a’la carte w restauracji Pieterwas Krew i Woda jest stałe, bo tego oczekują klienci. Jak mówi Mariusz Pieterwas: – Stali goście, szczególnie spoza Trójmiasta, cenią sobie to, że bez względu na porę roku mogą u nas zjeść zupę tajską czy wątróbki. Obecnie mamy sezon na szparagi – u nas oczywiście kaszubskie, ale z żadnego konkretnego źródła. Dopóki są, podajemy je z jajkiem w panko, z sandaczem, a nawet z mięsem homara. Wkrótce pojawią się raki, sandacz, fladra, turbot. Nadal jednak sprzedajemy ogromne ilości homarów oraz ostryg, które ściągamy z różnych zakątków świata.
Marta i Mariusz Pieterwas to zapaleni podróżnicy. Gdy tylko mają wolną chwilę (i możliwość), chętnie wyjeżdżają poza Trójmiasto, poza Pomorze, poza Polskę i Europę. Jak podkreślają, podróże to dla nich ogromna inspiracja i jednocześnie ogromna lekcja. Z wojaży przywożą nie tylko smaki potraw, ale i wina. Restauracja Pieterwas Krew i Woda słynie z win oryginalnych, sprowadzanych z nieoczywistych lokalizacji. – Wina dobieramy szczególnie starannie współpracując z najlepszymi importerami. Dzięki naszej ubiegłorocznej kilkutygodniowej podróży przez Bałkany odkryliśmy na nowo jeszcze mało popularne u nas regiony produkcji wina jak Słowenia, Chorwacja czy nawet Węgry. I tak możemy pochwalić się wyjątkowymi winami od Gašper Čarman ze Słowenii, Goricka Brda, 100% Malvazja i 100% Rebula. Te wina można znaleźć w najlepszych londyńskich restauracjach. Z kolei Furmint od Abraham Pince – tego trzeba spróbować, bo stawia na głowie to, co wydaje się nam, że wiemy o winach z Tokaju. Z klei chorwackie sauvignon blanc od Galić, jest zaskakujące szczególnie dla fanów tego szczepu z innych regionów Europy – wyjaśnia Marta Pieterwas.
A w wolnych chwilach w restauracji powstają nalewki z rabarbaru, malin czy agrestu. Właściciele częstują nimi gości, którzy jeszcze bardziej oczarowani już planują kolejną wizytę w restauracji Pieterwas Krew i Woda.
Foto: Łukasz Stafiej