Canis

Siedzę w gdańskiej restauracji Canis na ulicy Ogarnej,w pięknie zaaranżowanej sali z widokiem na zabytkowe kolumny i spoglądam na starą fotografię przedstawiającą to miejsce. Na zdjęciu widzę rzędy równo ustawionych stolików i te same kolumny - fakt, że przed wojną też mieściła się tu restauracja, dodaje lokalowi smaczku.

Zanim napiszę o wnętrzu, muszę poświęcić chwilkę fasadzie kamienicy, w której się znajduje, bo to jeden z moich ulubionych budynków w tej części miasta! Neogotyckie fasady kamienicy w połączeniu z donicami kwiatów i zaparkowanym tuż obok rowerem, tworzą cudną, urokliwą całość. Kamienica, w której mieści się restauracja, miała to szczęście, że podczas drugiej wojny światowej mocno nie ucierpiała, podobnie jak jej wnętrze z zabytkowymi kolumnami i świetlikiem.

Podziwiam współczesny wystrój miejsca. Często pisząc o restauracjach używa się dosyć wyświechtanego frazesu „tu dbamy o każdy szczegół”, ale przypadku restauracji Canis to jest stuprocentowa prawda. Każdy drobiazg, od solniczki, przez fartuch obsługi, aż po kolor obicia foteli, współgrają tu ze sobą w harmonii, a zabytkowe kolumny stanowią najpiękniejszą ozdobę wnętrza.

Harmonię i dbałość o każdy szczegół widać również w menu restauracji. Jest to zasługa szefa Mateusza Janusza, który trzyma stery w kuchni od początku istnienia lokalu, to jest od końca 2017 roku. Jak opowiada sam szef:

„Staramy się, aby nasze dania i wina były najlepszej jakości. Kuchnię Canis cechują sezonowe produkty, bazujemy na kuchni europejskiej, ale i przemycamy nutę kuchni azjatyckiej. Staramy się uwydatnić na talerzu smak umami. To piąty smak, nie do końca jeszcze znany w kuchni europejskiej.”

Wydobycie smaku umami to według mnie klucz do sukcesu w daniach wegatariańskich, których z resztą w menu Canis jest sporo. Moją ucztę zaczynam właśnie od wegańskiej przystawki, niesamowitego twarogu z nerkowca podanego z chrupiącymi rulonikami filo wypełnionymi słodkimi pomidorkami koktajlowymi. Potem próbuję wegetariańskiej zupy, która skradła moje serce: grzybowego wywaru z puree z topinambura, z ziemniaczanymi ciasteczkami i wędzoną śmietaną. Zupa jest intensywna, esencjonalna, a wyrazista nuta aksamitnego topinambura cudnie podkręca jesienny klimat potrawy. Próbuję również dwóch dań mięsnych: piersi z kaczki i polędwicy z dzika. Dobrze przygotowana kaczka jest delikatna i niemal rozpływa się  w ustach. Powinna być lekko różowa i dobrze współgrać z sosem. Ta z restauracji Canis jest idealna, jej „pazura” podkreśla niesamowity sos demi glace z dymną nutą earl grey’a, a słodycz i delikatność podkreśla dynia z orzo. Polędwica z dzika podana jest na sosie śliwkowo-jałowcowym, z puree z topinambura (kocham!) z dodatkiem gołąbków z kapusty włoskiej z czarną soczewicą i nerkowcami. Tych gołąbków można spróbować solo, w wersji bez mięsa i szczerze to polecam!

Jeśli choć trochę mnie znacie, to wiecie, że nie zrezygnowałam z deseru! Daktylowy pudding toffi z karmelizowanymi jabłkami i lodami, którego spróbowałam, to idealny deser na jesień.

Karta Canis jest spójna, bardzo ciekawa i zmienia się co kilka miesięcy, bo szef kuchni lubi zabawę smakami. To, co łączy wszystkie dania, to prostota i dbałość o połączenia smaków. Jak mówi szef Mateusz: „nie lubię przekombinowanych dań. Dbam o prostotę na talerzu, staram się też przemycać do na kuchni smaki z dzieciństwa, ale podkręcone. Lubię pokazać gościom, że jakieś dane można przygotować inaczej. Weźmy takie gnocchi: kluseczki, które znamy z dzieciństwa, ale ja podaję je z sosem truflowym i parmezanem”.

Jako że pełna nazwa restauracji brzmi Canis. Music and Wine, warto wspomnieć, że w lokalu wieczorami codziennie jest muzyka na żywo. A jeśli chodzi o drugi człon nazwy, to powiem jedno: zaufajcie kelnerowi, który poleci Wam najlepsze wino do dania. Szczególnie zachęcam Was do spróbowania polskich win z winnicy Turnau, bajka! Na deser koniecznie wypijcie kieliszek słodkiego  wina. Aż ciężko uwierzyć, że tak gładkie, aksamitne, wyważone wino powstało na polskich stokach! A jeśli naprawdę nie lubicie wina, czeka na Was przebogata oferta ginów. Już od samej lektury może się zakręcić w głowie, więc śmiało możecie zdać się na polecenie kelnera.

A przed jedzeniem zachęcam Was do spaceru po lokalu, bo te zabytkowe kolumny naprawdę trzeba obejrzeć z bliska – zachowały się na nich resztki złotej farby, którą kiedyś były pomalowane.

Z wiadomych względów restauracja Canis jest chwilowo (mamy nadzieję!) zamknięta. Ze względu na specyfikę dań, nie serwuje potraw na wynos, więc pozostaje nam czekać, aż gastronomia wróci do normalności…

Galeria

W pobliżu

Odkryj

Ulubione

Niestety, nie masz jeszcze dodanych, ulubionych pozycji.

Klikając w ikonę serca dodasz pozycję do ulubionych.

Niestety, nie masz jeszcze dodanych, ulubionych pozycji

Odkryj

Gastronomia

Noclegi