Muzeum to niezwykłe miejsce, w którym gromadzone są pamiątki z przeszłości. Witold Ciążkowski kolekcjoner "gromadził" motocykle i samochody rdzewiejące, opuszczone, nadając im nowe życie.
Utrapieniem moich rodziców było to, że co wpadło w moje ręce to natychmiast było rozebrane na czynniki pierwsze. Nigdy też nie potrafiłem nic innego narysować poza motocyklem i samochodem, bo jakkolwiek bym się starał wychodziło albo jedno albo drugie.
Pierwszy mój motocykl kupiłem mając 8 lat za całe 300 zł na raty od zegarmistrza z mojej miejscowości. To 300 zł to były pieniądze, które dostawałem na urodziny, imieniny i na bułki maślane, które miałem sobie kupić idąc do szkoły, a których oczywiście nie kupowałem.
Później był drugi, a jeszcze później trzeci. W miarę upływu lat następne i następne motocykle i samochody. Kiedy przechodziłem obok jakiegoś starego rdzewiejącego samochodu lub motocykla, serce mnie bolało jaki on biedny i opuszczony no i musiałem go mieć.
Po drodze były rajdy i wyścigi starych samochodów. Była też szkoła – Technikum Samochodowe, bo jedynie tam można się było nauczyć, jak naprawiać moje ukochane pojazdy. W miarę upływu lat zwykły garaż stał się za mały i zamarzyło mi się muzeum. Dwadzieścia pięć lat chodziłem po różnych Automobilach, Urzędach. Wszyscy obiecywali, ale nigdy nie dotrzymywali słowa. Koniec końców powiedziałem basta – trzeba coś zrobić samemu. Dzięki pomocy mojego znajomego kupiłem starą halę od Zarządu Portu w Gdyni. Halę tę należało najpierw rozebrać, aby odzyskać stalową konstrukcję, która była mi potrzebna. To była najcięższa praca – ale udała się. Dzięki pomocy życzliwych ludzi udało się załatwić wszystkie możliwe zgody i uzgodnienia chociaż trwało to bardzo długo. Wreszcie jest i stoi.
Następny etap to urządzenie wnętrza tak, aby przypominało starą uliczkę. Dzięki pomocy mojego przyjaciela Krzysztofa i to się udało. Końcowy efekt pozostawiam Państwu ocenie.
Miejcie Państwo na względzie, że nie jestem człowiekiem bogatym ani bogato urodzonym. Wszystko to, co tu Państwo widzicie jest efektem mojej ciężkiej wieloletniej pracy, jak również pomocy wielu życzliwych mi ludzi, Prezydenta i Dyrektora Urzędu Miasta Gdyni, Dyrektora i pracowników Wydziału Kultury i wielu innych – za co dziękuję. Dziękuję również tym mniej życzliwym i podkładającym przysłowiowe nogi – było ich też sporo, ale odnieśli efekt odwrotny od zamierzanego, bo jak widzicie Państwo Muzeum stoi i niech tak będzie.
A Państwa serdecznie zapraszam do zwiedzania.