Dobre dusze, które wskazują drogę do portu. Obecni są zawsze - gdy świeci słońce i gdy szaleje sztorm. Dają światło nadziei, światło latarni morskich. Latarnicy zawód - legenda. Mało popularny, ale niezbędny nawet w dzisiejszych czasach.
Nad polskim wybrzeżem góruje 17 latarni morskich. Latarnia morska Rozewie, Hel, Sopot, Ustka – większość z nich funkcjonuje do dziś. Wytrwale, niezależnie od pogody prowadzą statki przez Bałtyk. Latarnia morska w Stilo znajduje się około kilometra od brzegu i tyle samo od najbliższej wioski. Położona w środku lasu, stanowi nie lada atrakcję. O pracy na wieży rozmawiamy z Dariuszem Gdulą, latarnikiem z latarni morskiej Stilo.
Pomorskie.travel: Latarnia w Stilo uważana jest za jedną z najurokliwiej położonych. Otoczona jest lasem, wydmami i oczywiście pobliskim Bałtykiem. Sama latarnia ma ponad sto lat.
Dariusz Godula: By dostać się do latarni w Stilo trzeba przejść przez las i wejść pod górkę. Dojście nie jest zatem takie łatwe. Ale to rzutuje na plus. Latarnia powstała w latach 1904-06. Wybudowali ją Niemcy, bo to były tereny niemieckie. Do jej budowy wykorzystano górkę, wydmę i 45-metrowe wzniesienie. Postawiono tu prawie 34-metrową wieżę, której wysokość światła to prawie 80 m n.p.m. Wieża skręcana jest za pomocą śrub, a fugi, dla uszczelnienia, zalane zostały ołowiem. Środek pokryto farbą natryskową z drewnem korkowym dla izolacji termicznej.
Z góry podziwiać można cudowne widoki. Obserwujemy Łebę z wydmami i wejście do portu, jeziora Łebsko i Sarbsko. Zresztą my w pobliżu również mamy wydmy, które się przemieszczają. Zachodnie wiatry zasypują las i górka się przesuwa. Po lewej stronie mamy latarnię w Czołpinie, po prawej w Rozewiu. Oddaleni jesteśmy o około 40 km. Nie widzimy siebie, nawet przez lornetkę, ale w nocy, przy dobrej widoczności widzimy swoje światła i do siebie mrugamy.
Latarnia to bardzo ciekawa konstrukcja. Warto ją zobaczyć i obejrzeć.
Pomorskie.travel: A skąd wzięła się niepolska nazwa Stilo?
Dariusz Godula: Wiele osób mnie o to pyta. Słyszałem o dwóch wersjach. Jedna jest taka, że Stilo pochodzi od niemieckiego „still”, czyli bezwietrzny, spokojny. Druga wersja mówi o tym, że pobliska wioska Osetnik dawniej nazywana była przez niemieckojęzycznych mieszkańców Stilowo.
Pomorskie.travel: Na czym polega praca latarnika?
Dariusz Godula: My jesteśmy po to, by ta latarnia nigdy nie zgasła. Dziś nasza praca to przede wszystkim utrzymanie latarni w ruchu. Pilnujemy, żeby żarówki świeciły, a gdy nie świecą – wymieniamy je. Dbamy o oświetlenie, czyścimy je po nocy, gdy wpada tu mnóstwo much, komarów, ciem. Konserwujemy niezbędne sprzęty, jak np. agregat prądotwórczy. W głównym pomieszczeniu latarni znajduje się okrągły stół metalowy. Na nim ustawione są kolumny żarówek – po sześć żarówek głównych i dwie rezerwowe. Światło puszczane jest cały czas. Z daleka wydaje się, że to błysk o długości 0,3 sekundy. Stół się obraca, a jeden cykl trwa 12 sekund. Dobry nawigator rozpozna, ze to S i Stilo. Nocą każda latarenka świeci według alfabetu morsa – my świecimy literkę S – trzy kropki jako Stilo.
Latarnik to reprezentant starego zawodu. Dawniej technika nie była tak zaawansowana. W Stilo pracowało czterech latarników. Latarnia obsługiwana była ręcznie. W kalendarzu zaznaczano wschody i zachody słońca. Gdy słońce wschodziło, latarnię się gasiło. Gdy zachodziło, zapalało. Obecnie zainstalowane są fotokomórki, które gaszą i zapalają latanię. W tej chwili latarników w Stilo jest trzech.
Pomorskie.travel: W tym pan…
Dariusz Gdula: Tak, choć wcale nie było pewne, czy zostanę latarnikiem. Ostatecznie przekonał mnie tata, Longin Godula, który w 1998 roku przeszedł na emeryturę. Przepracował tu 38 lat i przekazał mi latarniczą tradycję. Można powiedzieć, że niejako nie miałem wyjścia. Pracę w latarni Stilo poznawałem już od najmłodszych lat. Tata zabierał mnie tu jeszcze w latach 70, gdy funkcjonowała tu strefa przygraniczna, stacjonowały tu wojska.
Jest tak, że zawód ten przekazywany jest z ojca na syna. Ja sam siedzę tu już ponad 20 lat.
Pomorskie.travel: I wygląda na to, że bardzo lubi pan tę pracę…
Dariusz Godula: To piękny zawód. Cisza, spokój. Można obserwować przyrodę, słuchać śpiewu ptaków i szumu morza. W pracy pracuję, ale i odpoczywam.
Pomorskie.travel: Latarnik to dobra dusza. Pomaga na co dzień i w sytuacjach beznadziejnych…
Dariusz Godula: Współcześnie niebezpiecznych sytuacji jest mniej niż w dawnych czasach. Ale dawniej często bywało, że na pobliskiej plaży znajdowaliśmy pomarańcze albo papierosy. Tak działo się po sztormie, gdy statek zgubił kontener. Pamiętam historię, którą opowiadał mój ojciec. W październiku 1971 roku z Gdańska do Anglii płynął duński statek West Star. Przewoził drewno, a konkretnie deski. Był załadowany aż po burtę i na wysokości Stilo złapał go sztorm. Padł mu silnik i zaczął przechylać się na jedną stronę.
Kapitan nadał więc sygnał alarmowy: mayday, mayday! Mój ojciec, który dyżurował wówczas na latarni, natychmiast włączył się w akcję ratunkową. Skontaktował się z bazą ratownictwa, jednak ze względu na silny sztorm statek ratunkowy nie mógł wyruszyć na pomoc. Polecono mojemu ojcu, by regularnie kontrolował położenie statku i sprawdzał, czy widać jego światła. Ostatecznie statek ratunkowy wypłynął wczesnym rankiem, a w międzyczasie West Star osiadł na mieliźnie około 200 metrów od brzegu. Udało się uratować całą załogę. Dziś, gdy spacerujemy plażą na wysokości Ulinii, widać dwa maszty wystające z wody. To maszty West Star.
Pomorskie.travel: Czy dziś, w dobie niezwykłego rozwoju technologii i automatyzacji, latarnicy są jeszcze potrzebni?
Dariusz Godula: No właśnie. Każdy myśli, że w dzisiejszych czasach, w erze komputerów i GPS-ów na wodzie każdy może sobie dać radę. Jednak, gdy nagle przyjdzie sztorm, huragan, wysoka fala, zaleje się bateria albo zapomnimy naładować telefon… Wtedy już nie jest tak różowo i latarnia morska jest deską ratunku. W momencie utraty orientacji człowiek wpada w panikę, a latarnia jest nadzieją, która świeci…
Latarnię morską w Stilo zwiedzać można w sezonie, od 1 maja do 31 sierpnia.
Turyści wybierają również szlak latarni morskich, który ciągnie się od wschodniego do zachodniego wybrzeża Bałtyku.